Kiedy przychodzi do mnie osoba, która chce rozpocząć współpracę dietetyczną, wszystko zaczyna się od wypełnienia ankiety oraz dzienniczka żywieniowego, następnie krótkiej konsultacji, aby jeszcze precyzyjniej dopasować rozpiskę żywieniową oraz zalecenia do danej osoby, jej zdrowia, upodobań i stylu życia. Następnie do 7 dni wysyłam dietę wraz z zaleceniami. Niezależnie od tego, na jaki dzień tygodnia pada ten magiczny moment otrzymania rozpiski, wszelkie zmiany zaczyna się oczywiście „od poniedziałku”. Co więcej nie zawsze jest to ten najbliższy poniedziałek, czasem jeszcze „nie warto” zaczynać, bo jeszcze w piątek czeka impreza urodzinowa a za tydzień wyjazd integracyjny z pracy, więc ten magiczny poniedziałek może się trochę przeciągnąć w czasie.
Ale co dzieje się w przeciągu tych kilku dni zanim nastanie TEN poniedziałek?
Często mamy wtedy do czynienia z tzw. syndromem ostatniej wieczerzy. Objawia się to czyszczeniem domowej spiżarni (i nie mam na myśli wyrzucania jedzenia do śmieci). Oczywiście dobre przygotowanie środowiska w którym żyjemy do wprowadzania zmian jest bardzo ważne. Pozbycie się z domu wszelkich pokus mogących utrudniać trzymanie się planu zdecydowanie jest pomocne dla większości osób, ale nie zawsze muszą one być jak najszybciej skonsumowane przez nas samych.
W obawie przed tym, co będziemy jeść po rozpoczęciu diety lub też w obawie przed tym czego jeść nie będzie można, łatwo skusić się również na „ostatni” wypad do ulubionej knajpki, „ostatnie” ciasteczko czy „ostatnią” pizzę, często nie zastanawiając się nawet czy mamy ochotę na te produkty, czy raczej chcemy „najeść się na zapas”.
Główną wadą wspomnianej „ostatniej wieczerzy” jest to, że może skutkować kolejnymi dodatkowymi kilogramami, aniżeli przed zamiarem rozpoczęcia zmiany sposobu odżywiania. I kiedy tak w kółko, oczekuje się na ten idealny poniedziałek, może okazać się, że mimo szczerych chęci do zmian, cyferki na wadze tylko rosną…
Te wszystkie elementy, które wymieniłam: zachcianki, pokusy, imprezy, wyjazdy itd. będą obecne również po rozpoczęciu diety, nasze życie nie zatrzyma się i nie dostosuje do tego, że TERAZ my chcemy zmienić coś w swoim odżywianiu. Warto je zaakceptować i nauczyć się z nimi żyć a nie traktować ich jako coś zakazanego, czy coś co powoduje zaprzestanie stosowania planu.
Dodatkowo wyczekując ciągle tego odpowiedniego poniedziałku, możemy się nie doczekać… Nie oznacza to, że każdy moment jest dobry na dietę, bo skuteczne odchudzanie jest możliwe pod warunkiem posiadania wystarczająco dużo zasobów, aby zaangażować się w ten proces. Ale każdy moment jest dobry na wprowadzenie nawet najmniejszej zmiany na lepsze.
Mając elastyczne podejście do diety i unikając restrykcyjnych diet i dziwnych eliminacji różnych produktów nie musisz obawiać się, że już nigdy nie zjesz tego, na co masz ochotę. Możesz jeść to co lubisz, ale w ilościach, które są adekwatne do Twojego zapotrzebowania i założonego celu.
Podsumowując:
✅ dieta nie powinna być traktowana jako zmiany trwające tylko w okresie „od… – do…”
✅praca nad nawykami daje więcej korzyści niż krótkotrwałe zastosowania diety
✅ nie czekaj na idealny moment do wprowadzenia zmian
✅ ciesz się z małych sukcesów
✅ zapomnij o zasadzie „wszystko albo nic”
Nie wiesz jak zacząć zmiany?
Skontaktuj się ze mną. Pomogę zbudować Ci dobre nawyki żywieniowe i przeprowadzę Cię przez cały proces zmiany diety i stylu życia.